poniedziałek, 19 maja 2014

Rozdział III


Przestraszyłam się nie na żarty, kiedy dziewczyna, którą widziałam niecałą godzine temu nagle się teleportowała. Podbiegłam do niej bez słowa i pomogłam jej się podenieść. Odwiesiłam obraz i czekałam na wyjaśnienia od mojej przyjaciółki, jednak ona nie zamierzała zacząc rozmowy.
-Co to było, do cholery? - ta cisza naprawdę była uciążliwa.
-Nie wiem, rano miałam to samo. - odparła.
-Ale gdzie ty byłaś? - dopytywałam się
-Wydaje mi się, że przeniosłam się w czasie.
Czyli skoro ona się przenosi w czasie to oznacza tylko jedno...jest podróżniczką w czasie.
-Jestem podróżniczką….- do niej to też nie docierało - ..... w czasie.
Mój mózg za szybko nie funkcjonował i dopiero po jakimś czasie, docierały do niego różne słowa. Chwila, chwila czyli dziewczyna, którą znałam i dotąd była zwykłą dziewczyną tak jak ja, nagle stała się kimś innym, inną osobą.
Nie to tak nie mogło zostać. Szybko wstałam i zaczęłam wychodzić.
-Gdzie ty idziesz?- spytała zaskoczona moją nagłą reakcją.
-Trzeba komuś o tym powiedzieć- to było chyba oczywiste.
-Nie, proszę, - błagała - Na razie nie chcę, aby ktoś więcej wiedział.
Pokiwałam głową, ale jak dla mnie,  prędzej czy później i tak wszyscy się dowiedzą.
Chwila, skoro nie chciała, żeby się nawet Van dowiedziała, to musi dowiedzieć się ktoś inny. Podeszłam do niej i pociągnęłam za sobą w stronę drzwi.
-Co ty wyprawiasz? - zapytała zaskoczona
-Chyba nie zamierzasz tak siedzieć. Trzeba to komuś zgłosić. Ktoś się musi o tym dowiedzieć.
-Ale komu ty chcesz to powiedzieć? - dociekała
-Jeszcze nie wiem.
Fakt, nie wiedziałam komu chcę wyjawić jej malutki ,,sekret". Wiedziałam jedynie, że nie może tak być, przecież inni podróżnicy chyba nie przenoszą się tak znienacka. Zjechałyśmy tą nieszczęsną windą na dół, w której nadal bałam się czegokolwiek dotykać i udałyśmy się do pingwina. Jejku, ona znowu była pochłonięta w tej swojej lekturze. Nie żebym miała coś do czytania, bo ja sama przecież uwielbiam czytać, ale ona czyta jedną i tą samą książkę.
-Witajcie dzieciaczki. Co was do mnie sprowadza? - spytała, jak zawsze miłym tonem.
-Musimy porozmawiać z kimś kto zna się na podróżach w czasie. -uniosła brew - Chodzi o to, że Claire jest podróżniczką.
-Dobrze, chwileczkę.
Wykonała kilka telefonów i, jak mi się wydaję, miała trochę problemów przez nas. Po chwili powiedziała nam gdzie miałyśmy się udać. Szłyśmy właśnie jakimś długim korytarzem, jak mnie to rozbrajało, że wszystko tutaj jest takie nowoczesne. Następnie weszłyśmy do pokoju numer 37, gdzie był kolejny korytarz i dwie pary drzwi. Nagle z jednych wyszła jakaś osoba. To był Strażnik Nocy.
-Witam panie. To, która z was jest tą podróżniczką?
-Ja. - mina strażnika wyrażała jakby ta odpowiedź go nie utysfakcjonowała- Claire Grey.
 -Moje drogie zacznijmy od tego, że ty nie możesz być podróżniczką.
-A, to dlaczego niby nie może być? - ten gośc zaczynał działać mi na nerwy.
-Bo krąg jest już zamknięty.- odparł niewzruszony.
Nie ogarniałam zbyt bardzo o jaki krąg jemu chodziło, ale skoro jest zamknięty to coś mi się tu nie zgadza.
-Co? - spytałyśmy razem oburzone.
-Jak to co? Krąg jest zamknięty i to niemożliwe, jak wam się tak bardzo nudzi to idźcie się pouczć.
Odwrócił się i zniknął za drzwiami którymi przyszedł. Trochę mnie to wkurzyło. Stałyśmy w tym korytarzu jak dwie idiotki i się na siebie gapiłyśmy. Żadna z nas nie pojmowała co ten gościu właśnie powiedział. Westchnęłam i wróciłyśmy na nasze piętro w ciszy. Po drodze mijałam rozwydrzonych 10-latków, którzy wracali dopiero do domu. Miałam ich po dziurki w nosie, a to był dopiero pierwszy dzień szkoły. Poszłam po Van, bo stwierdziłam, że kto jak kto, ale ona powinna wiedzieć. Wszystkie razem udałyśmy się do mojego pokoju. Wkurzało mnie to, jak tutaj są ustawione meble, ale jak będę miała czas to tutaj zrobię małe przemeblowanie. Dlatego teraz je tylko troszkę poodsuwałyśmy, aby mieć miejsce usiąść na wielkim, beżowym dywanie. Usiadłyśmy po turecku i opowiedziałyśmy o wszystkim Van.
-Powiedzmy, że rozumiem, ale.. co za przygody miałaś tam dokładnie, znaczy jak się przeniosłaś w czasie, to co tam było?
Jak widać Van lepiej wszystko przyjęła i jej mózg nadal normalnie funkcjonował, chociaż nie jestem tego taka pewna, bo ona od zawsze była pokręcona.
-Znaczy nie jestem pewna, ale pierwszy raz przeniosłam się do przeszłości, ludzie tutaj latali jak pokręceni…. drugi raz przeniosłam się kilka miesięcy do tyłu, jak tutaj remontowali to wszystko.
-Czyli przeniosłaś się do przeszłości.- sprostowałam.
-No tak.- potwierdziła.- Co teraz zrobimy? Przecież ja tak nie mogę się w pewniej chwili przenosić do innych czasów.
-Zaczniemy działać…- Stwierdziła Van.
W tym samym momencie do pokoju wpadli dwaj bracia Cullenowie, widać przed chwilą mieli jakąś zabawną przygodę, bo byli cali od ucha do ucha uśmiechnięci i zadowoleni. Powolnym, jak na nich, krokiem zaczęli wchodzić do pokoju i wpychać się miedzy nas. Emmett oczywiście usiadł obok mnie i objął mnie ramieniem, jak to miał w zwyczaju. Dla niego zawsze byłam małą istotką.
 -Co wy chcecie robić, znaczy przepraszam, działać.- Emmett był bardzo dociekliwy.- Bez nas?
-Nic- Podróżniczce naprawdę zależało na tym, aby nikt nie wiedział.
Edward siedzący naprzeciwko mnie spojrzał na mnie pytającym wzrokiem. Oznaczało to późniejsze tłumaczenie. Spuściłam głowę, chociaż to było złe posuniecie. Teraz jeszcze bardziej będzie naciskał, próbując wydobyć ze mnie informacje.
-Dobra, ja idę, zmęczona trochę jestem. - odezwała się Claire, próbując jak najszybciej stąd uciec.
-Pójdę z tobą. – zaproponowałam.
-I ja też. - dołączyła się Vanessa.
Jednak nie poszło wszystko jak spłatka. Nasza podróżniczka podnosząc się, zemdlała. Emmett w ostatniej chwili ją złapał i zaniósł do jej pokoju przy pomocy Vanessy. Nie wiem jak to się stało, ale byłam sparaliżowana podczas tego całego zajścia i dopiero, gdy usłyszałam jak ktoś przekręca zamek w drzwiach tym samym zamykając je, ocknęłam się. To Edward zamknął drzwi.
-Usiądź sobie.-powiedział opiekuńczym tonem.
Jak zaproponował, tak zrobiłam. Usiadłam na sofie. Byłam w stu procentach pewna, że teraz się stąd nie wydostaę, ale zawsze warto było spróbować.
-Muszę iść do niej. – wyjaśniłam i wstałam
Położył dłonie na moich ramionach i pomógł mi z powrotem usiąść. Właściwie, to zmusił mnie, abym usiadła.
-Poradzą sobie sami. A ty mi mów o co chodzi, bo nie wierzę, że ,,nic’’.
No, a nie mówiłam, że mi teraz spokoju nie da? Jedyny plus, że w myślach mi nie czyta. Chwilka, przecież fakt mi nie może czytać, ale czemu u dziewczyn nic nie wykrył.
-Przecież wiem, że umiesz czytać w myślach, mój drogi i wychwyciłeś to od dziewczyn. - odpowiedziałam, zakładając ręce na piersi -A po za tym przecież nie ogłuchłeś i usłyszałbyś wszystko nawet jakbyś był na dole - dodałam i uśmiechnęłam się przebiegle.
-Po pierwsze nie zapominaj, że chwilowo je utraciłem, bo miały wszystkie dostęp do Twojej główki, a po drugie te ściany są tak specjalnie zrobione i coś w nich jest, że nawet będą w tym pokoju nie słyszę co się dzieje obok. - odparł, a mi mina zrzedła.
-No tak. - nic więcej nie potrafiłam powiedzieć.
Przez jakiś czas siedzieliśmy w ciszy. Żadne z nas nie miało zamiaru odezwać się pierwsze. Wampir czekał na wyjaśnienia, a ja nie miałam ochoty się tłumaczyć.
-No powiesz mi w końcu co się dzieje? - był już trochę wkurzony i ja naprawdę nie chciałam i nie miałam zamiaru tego pogarszać, ale nie dało się inaczej.
-No naprawdę nic, tak sobie tylko rozmawiałyśmy, przecież zawsze u którejś w domu przesiadywałyśmy i gadałyśmy.
-Proszę Cię. ,,Zaczniemy działać’’- zacytował - Może mi powiesz, że macie iść na zakupy i zaczniecie działać same, albo same zaczniecie odrabiać prace domowe?
-Jejku, Edward naprawdę nic się nie dzieje. – skłamałam -Przecież bym Ci powiedziałam.
-Bella, wiem, że wszystko byś mi wyjaśniła, ale nawet wtedy, gdyby ktoś poprosił cię, abyś milczała?
Czyli jednak coś podejrzewał. Niedobrze.
Nie odpowiedziałam, a on dalej drążył temat
-To jak, powiesz mi?
-Nie mam Ci nic do powiedzenia, nie rozumiesz?- chyba trochę za bardzo podniosłam głos.
-Dobra, nie chcesz to nie mów, ale wiedz, że ja się dowiem.
Jeo głos brzmiał ostro, był na mnie zdenerwowany.
Zaczął ludzkim krokiem wychodzić z pokoju, był tak zbulwersowany, że nawet się na mnie obraził, a zdarzało mu się to naprawdę bardzo rzadko.
-Edward, proszę, zaczekaj.- próbowałam go jakoś zatrzymać. Odwrócił się w moją stronę.- Proszę nie obrażaj się, naprawdę nie mam nic do ukrycia. Proszę, nie gniewaj się, dobrze wiesz, że nie lubię się z tobą kłócić. - błagałam, a w oczach stanęły mi łzy.
-Trzeba było pomyśleć o tym wcześniej.- jego chłodny głos mnie przeraził.
Jego słowa zabolały. Były jak cios w policzek.
Nigdy nie był wobec mnie chamski, ani oschły tak jak w tym momencie. Nie miałam przed nim tajemnic, bo zawsze trzymał ,,gębę na kłótkę", a moje przyjaciółki nigdy nie wymagały, abym przed nim coś ukrywała. Teraz było inaczej. Claire jasno wyraziła się, aby nikomu o tym nie mówić. Bez wyjątku.
Jeszcze zanim Edward zdążył zamknąć drzwi, wybuchłam płaczem. Zatrzymało go to na chwilę, ale tylko na ułamek sekundy. Potem wyszedł, trzaskając drzwiami.
Nie byłam silna, czasami mi się zdarzało, że niektóre słowa mnie raniły i wybuchałam płaczem, a niekiedy udawało mi się powstrzyamć nadmiar emocji.
Wyszłam z pokoju i zaczęłam dobijać się do mieszkania Edwarda. Nie wiedziałam czy tam był, ale i tak się nie poddałam. W końcu usiadłam przed drzwiami i czekałam na niego.
Po kilku minutach Vanessa wyszła z pokoju Claire.
- A co ty tu robisz?- spytała zaskoczona.
-Pokłóciłam się z nim. - ruchem głowy wskazałam drzwi wampira-Jak u niej?- szybko zmieniłam temat.
-W miarę. Emmett z nią siedzi, a ja właśnie mam do ciebie sprawę.
-Jaką?- podniosłam się.
-W bibliotece jest takie miejsce gdzie nikt nie może wchodzić, bo niby to jest tylko dla Strażników. W sensie, że tylko oni tam mogą przebywać. - pokiwałam głową na znak, że rozumiem- I jak, myślisz, czy to miejsce, gdzie w spokoju siądą i poczytają ,,Anie z Zielonego Wzgórza"?
-Nie wydaje mi się.
-No właśnie, myślę, że tam możemy coś znaleźć.
-Idziemy. - odpowiedziałam bez wahania.
Starałyśmy się nie zwracać na siebie uwagi. Akurat była godzina, kiedy wszyscy siedzieli albo u siebie w pokojach, albo w bibliotece. Dlatego też, miejsce do którego się udałyśmy, było zatłoczone.
-Znalazł się.- Vannessa dała mi kuksańca.
-Kto? Gdzie? - zapytałam zdeozrioentowana.
Wtedy zauważyłam naszą kochaną królową u boku wampira, z którym się niedawno pokłóciłam. Gdy tylko Emily mnie zobaczyła, przyłożyła dłoń do policzka Edwarda, po czym przekręciła jego głowę w swoją stronę i go pocałowała. Nie żebym miała coś do tego, z kim spędza czas, ale on przecież dobrze wie, że ja jej nienawidzę. Fajnie, że jak się ze mną pokłóci szuka pocieszenia u NIEJ. Chłopak się od niej oderwał i, no cóż tak całkiem przez przypadek natknął się na moje spojrzenie. Spuściłam głowę, cała wściekła.
-Chyba tutaj za dużo ludzi, przełóżmy to na jutro, albo później przyjdźmy. - mówiłam takim głosem, że Van bez dodatkowych pytań wyprowadziła mnie z biblioteki. Nie wiem czemu ciągnęła mnie za sobą biegnąc, ale już po chwili byłyśmy w windzie.
-Czemu biegłyśmy?
-On próbował cię dogonić, a ty raczej nie byłaś w stanie z nim rozmawiać. - wyjaśniła, waląc pięścią w guzik z numerem naszego piętra.
-Skąd wiesz?
-Skoro Twój przyjaciel szuka pocieszenia u dziewczyny, której Ty nienawidzisz, to chyba to jest jeden powód. A po drugie wyglądałaś jak zbity pies. - wytłumaczyła
-Dzięki. Fakt, wkurzył mnie. Wiem, że ona się mu ciągle podlizuje, no ale w takiej sytuacji. - powiedziałam, ukrywając twarz w dłoniach
Wyszłyśmy z windy. Cała byłam roztrzęsiona, co sprawiało, że nie mogłam znaleźć kluczy i tego głupiego breloczka, który wpuści nas na piętro.
W korytarzu od razu rzuciła nam się postać stojąca przed moimi drzwiami. No tak są jeszcze schody, które z łatwością pokonał.
Van posłała mi spojrzenie pełne współczucia. Wiedziała, że teraz już mi nie może pomóc. Pożegnała się ze mną i udała do swojego pokoju. Sam na sam z nim, w takiej sytuacji.
-No słucham. - odezwałam się, nie ukrywając mojego zdenerwowania i niechęci do jakiejkolwiek rozmowy z nim.
-Ona poprosiła mnie, abym pomógł jej w….
-Nie interesuje mnie w czym jej chciałeś pomóc.- przerwałam mu.- Po prostu nie wierzę, że szukałeś pocieszenia akurat u niej.
-To przez przypadek tak wyszło.- próbował się tłumaczyć
-Powiedziałam nie interesuje mnie to. - powtórzyłam, być może trochę za ostro.
Przeszłam obok niego, próbując otworzyć drzwi.
-W sumie, to jest twoje życie i rób co chcesz. Nie powinnam tak zareagować, ba! Nie mam prawa wpieprzać się w twoje życie.
Tak! Udało mi się otworzyć drzwi.
-Nawet tak nie myśl. - odezwał się ostro i złapał mnie za ramię, uniemozliwiając jakikolwiek ruch.
Odwróciłam się do niego, a po policzku spłynęła mi jedna, samotna łza.
-Przepraszam. –  obydwoje w tym samym czasie powiedzieliśmy.
Przytulił mnie i staliśmy tak w ciszy przez kilka minut.
-Dobra, chodź. Nie będziemy tutaj tak stali.
Rozejrzałam się.
-Czyli już wszystko w porządku? - upewnił się
Pokiwałam głową. Od razu się rozweselił i poszedł poszukać jakiegoś filmu. Ja w tym czasie zrobiłam sobie do jedzenia moją ulubioną potrawę, czyli płatki z mlekiem oraz kilka kanapek dla Edrwda. Chłopak ustawił meble tak, jak były wcześniej i już po chwili siedzieliśmy obok siebie na kanapie i oglądaliśmy film.
-Mam do ciebie jedno pytanie. I nie wymagam jakiś długich odpowiedzi. Powiedz po prostu ‘’tak’’, albo ‘’nie’’.- spojrzałam na niego. O co mu chodzi? -Czy ukrywasz coś przed mną, bo któraś z dziewczyn cię o to poprosiła?
Było mi trochę głupio, że go wtedy okłamałam, ale musiałam. Pozostało mi tylko mieć nadzieje, że to zrozumie.
-Tak, ale wiesz, że nie robię….- nie pozwolił mi dokończyć tylko przyłożył palec do moich ust.
-Nie wymagam nic więcej. Rozumiem. - odpowiedział i wrócił do oglądania filmu
-Teraz, to ja mam pytanie i w odpowiedzi chce ‘’tak’’, albo ‘’nie’’.- zaskoczyłam go tym -Jesteś zły?Może to było głupie pytanie, bo wcześniej się pokłóciliśmy i był zły, ale ciekawiło mni.e jak jest teraz.
-Troszkę tak.- po chwili ciszy jednak dodał -Myślałem, że mi nie ufasz, albo, że cię wcześniej czymś zraniłem. Po prostu zdziwiło mnie to, bo zawsze wszystko mi mówiłaś, a teraz nie chciałaś. To dla mnie...nowa sytuacja i muszę się z nią oswoić.
_______________________________________________________________________________
Mam nadzieję że się spodoba :3 

12 komentarzy:

  1. co ile nowy rozdział.?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ostatnim razem byłam tutaj, kiedy dodałaś 1 rozdział bez poprawek. Mam pytanie: czy ktoś ci to poprawia, czy sama się tak podszkoliłaś z polskiego?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ktos mi poprawaia, ale podobno coraz lepiej mi idzie mam nadzieje, że to prawda, a nie tylko mobilizacja :)

      Usuń
  3. owy ,,ktoś" jest jakimś zawodowcem, czy też pisze jakieś opowiadanie.?

    OdpowiedzUsuń
  4. kiedy nowy rozdział.?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym tygodniu myślę, że powinien się pojawic :))

      Usuń
  5. Jeju Jakie fajne *,*

    OdpowiedzUsuń