Mówiąc prawdziwi ludzie, miałam na myśli
ludzi normalnych, a nie takich jak ja, Van czy Claire, czyli Nadeli. Krótko
mówiąc, są nas cztery grupy. Najbardziej poszkodowaną grupą jesteśmy my,
znaczy Nadelowie, ponieważ mamy
najwięcej nauki. Musimy się uczyć walczyć, bronić i to co najważniejsze, czyli
co zrobić, aby ukryć istnienie trzech innych gatunków. Nazwano nas Nadel,
ponieważ jesteśmy porównywani do aniołów, a Nadele jest aniołem. Nas też w
sumie uznaje się jako ludzi, ale tak naprawdę przecież jesteśmy Nadelami.
-Bells, kto to był?- próbował dowiedzieć
się Edzio.
-Spotkałam tego chłopaka kilka lat temu….
opowiadałam Ci o nim, ten co zaprosił mnie potem na kawę.- wytłumaczyłam.
-Ah, no tak, już pamiętam.
Byliśmy w pokoju i oglądaliśmy jakiś
film. Takie wspólne spędzanie czasu. Dziewczyny już od kilku godzin buszowały
po centrum handlowym, a Emmett poszedł poznać nowych uczniów.
-Idę zrobi sobie herbatę, zaraz wracam.
Wstałam i poszłam zrobić sobie swój
ulubiony napój z malinowym sokiem.
-Tak się zastanawiam Bello, jak smakuje
ludzka krew, taka twoja na przykład.
-Nawet nie myśl o jej spróbowaniu, bo
dobrze wiesz co ci za to grozi.
Picie ludzkiej krwi było karane. Nie wiem
jak, bo zawsze te osoby gdzieś zabierają i sama nigdy się nie spotkałam
człowieka, który został ukarany i powrócił do Akademii. Chętnych na próbowanie
było wielu.
Przyszłam do salonu, odstawiłam herbatę i
usiadłam obok niego z podkulonymi nogami.
-A co byś zrobił, gdybyś mógł spróbować?
- naszła mnie pewna myśl, a dokładnie wpadłam na pomysł.
Ze mną jest tak, że najpierw mówię jedno,
potem robię drugie. Na przykład, najpierw mówię, że nie zabiję się, a potem idę
i się zabijam. Oczywiście to jest tylko przykład.
-Wiesz, z chęcią bym spróbował, bo bardzo
mnie ciekawią jej właściwości. Na pewno nie smakuje tak samo jak krew zwierząt.
Twój zapach jest taki cudowny, ogólnie zapach ludzi jest apetyczniejszy, niż
inne.- nagle go zatkało i spojrzał na mnie przerażony. - Co miałaś na myśli
mówiąc ,,gdybym mógł spróbować’’?
-No wiesz, zawsze jest jakiś sposób, żeby
to wypróbować, a ja na taki jeden wpad….
-Nie, stop!- wykrzyknął - Ty nawet o takich rzeczach nie myśl!
Zabraniam ci, przecież nigdybym tego nie zrobił, a przynajmniej nie tobie!
Chodziło mi o to, żeby ten wampir
spróbował mojej krwi, tak jak to robi na zwierzętach, ale jak widać mój pomysł
nie był najlepszy. No cóż, zawsze można byłoby wykorzystać kogoś innego, no ale
skoro nie chce, to nie.
-Dobra, spokojnie. - odpowiedziałam,
ponosząc ręcę w obronnym geście.
Ktoś zapukał do mojego pokoju. Na pewno
nie były to dziewczyny wracające z zakupów, bo one weszłyby bez pukania.
Poszłam otworzyć drzwi. Ku mojemu
zaskoczeniu, w progu stali rodzice Edwarda.
Esme i Carlisle to dobrzy ludzie, są oni
Strażnikami Nocy.
Strażnicy to najważniejsi, zaraz po
królowej, ludzie. To oni w większości decydują o nas i zajmują się wszystkim.
Od różnych zamówień jedzenia na stołówkę, poprzez naukę i zasady jakie nas w
szkole obowiązują.
Przywitałam się z nimi, a oni wyprosili
Edwarda, prosząc go, aby nic nie podsłuchiwał, ponieważ ta rozmowa jest bardzo
ważna. Mogłam się założyć, że wampir w tym przypadku posłuchał swoich rodziców.
Wyszedł bez słowa, zostawiając mnie z dwoma wampirami.
Zaproponowałam, aby usiedli na sofie. Co
mnie najbardziej zdziwiło w tym wszystkim? To, że oni tutaj przyszli. Prawda,
czasami ze sobą rozmawiamy, ale te rozmowy są zawsze w większym gronie, nigdy
nie było takich na osobności.
-Bello - zaczął Carlisle - ostatnio
robiliśmy wielkie porządki u nas w domu i znaleźliśmy to. -W tym momencie Esme
wyciągnęła niewielkich rozmiarów szkatułkę, przyozdobioną mnóstwem kolorowych
kamyczków.
-Twoja mama nam to dała, zanim umarła.-
wytłumaczyła Esme.
O nie! Skąd oni wiedzieli?
-Wiesz, co to jest?- spytał Carlisle, a
ja pokręciłam głową -My też nie. Twoja mama przyjechała równy rok przed swoją
śmiercią mówiąc, że widziała we śnie swój zgon i poprosiła nas, żeby ci to
przekazać, kiedy umrze. Nie chciała dawać tego tacie, bo między nimi już wtedy
było źle, a także wiedziała, że może nam zaufać.
-Co jest w środku? - zapytałam bez
ogródek.
-Nie wiemy. - odparła Carlie - Prosiła,
abyś była pierwszą osobą, która to otworzy.
Kiwnęłam głową na znak, że rozumiem.
Przysunęłam szkatułkę do siebie i powoli
ją otworzyłam.
W środku na miękkiej, czerwonej poduszce
leżał kamień. Nie byłam pewna, ale to był chyba złoty topaz. Najdelikatniej jak
potrafiłam wyjęłam kamień i zaczęłam się mu przyglądać. W środku było widać,
jakby była tam jakaś ciecz. Zauważyłam jeszcze, że na kamieniu było wyryte
słowo ‘’somniatis’’. Nie mam zielonego pojęcia, co ono oznaczało.
Zerknęłam na szkatułkę, i zauważyłam kawałek wystającej kartki. Ostrożnie
wyjęłam ją, nadal trzymając w ręku kamień.
Sny są magiczne
córeczko, uważaj na nie, bo stają się rzeczywistością. Zawsze byłaś, jesteś i
będziesz w moim sercu.
Mama.
Kamień, który trzymałam, przycisnęłam do
piersi i zaczęłam łkać.
Przez mokre oczy widziałam tylko, jak
jakieś postacie się poruszają, a potem usłyszałam jak drzwi się zamykają. Nagle
świat przestał dla mnie istnieć byłam tylko ja, kartka i kamień.
W domu mieszkałam z Johnem moim ojcem i
Lucy - moją macochą, a nie prawdziwą matką. Był jeszcze Eric, jej syn.
Moja matka zginęła, jak miałam 10 lat, w
wypadku samochodowym. Ojciec nie chciał, aby wszyscy wiedzieli, że stracił
żonę, z którą i tak się co chwilę kłócił. Nie chciał też, aby ludzie myśleli,
że nie mam prawdziwej matki. Bał się, że ludzie zaczęliby się nim interesować,
mimo iż wszyscy wszystko bardzo dobrze o naszej rodzinie wiedzieli i znali moją
mamę. Nawet bardzo dobrze ją znali. Pogrzeb mamy był skromny i szybki, a
wszystko przez ojca.
Znienawidziłam go, tak jak moją macochę.
Nie wiem jak długo tak siedziałam, ale w
końcu się opanowałam. Włożyłam wszystko do pudełeczka i zaniosłam je do pokoju.
Gdy wyszłam z pomieszczenia, kasztanowłosy stał przy drzwiach. Gdy zobaczył
mnie w tak opłakanym stanie, podszedł do mnie w wampirzym tempie i objął.
-Przepraszam. - szepnęłam
-Za co ty mnie przepraszasz?- odsunął
mnie lekko od siebie.
-Za to, że nie powiedziałam ci prawdy. - odparłam i znowu wtuliłam się w jego
tors
-Każdy ma prawo do tajemnic. Mogłabyś mi
teraz powiedzieć, jak jest naprawdę?
Wzięłam głęboki wdech i odpowiedziałam na
zadne pytanie.
-Lucy jest moją macochą, a moja mama
zginęła w wypadku samochodowym. Nie mogłam nic mówić, bo mi zabroniono. Miałam
trzymać się wersji, że moja biologiczna matka żyje, ale gdzieś wyjechała.
Mówiąc to, znowu do oczu napłynęły mi
łzy.
-Już nie płacz.- znowu mnie przytulił.
Jego koszula była już troszkę mokra od
moich łez, więc odsunęłam się od niego i w tym samym czasie wpadły dziewczyny.
Na mój widok wypadły im zakupy z rąk. Podbiegły do mnie, pytając co się stało,
przytulając na zmianę. Wiedziałam, że powinnam im powiedzieć, ale nie chciałam
przywoływać wspomnień… znowu. Chcę z tym skończyć raz na zawsze i musiały o tym
wiedzieć.
Opowiedziałam im całą historię, a Edward
wyszedł zanim zaczęłam jej początek. Później wszystko toczyło się tak szybko.
Było już późno, a jutro pierwszy, poważny dzień do szkoły.
-Pójdziesz spać, a my pójdziemy po twój
plan i ci go przyniesiemy.-zaproponowała Claire.
Nie byłam w stanie nawet mówić. Nie wiem,
czy byłam bardziej zmęczona, czy przytłoczona tym, iż dowiedziałam się, że moja
mama mi coś zostawiła, a ja nie wiedziałam, co mam z tym zrobić.
***
Obudziłam się niezbyt wypoczęta, ale
bywało gorzej. Pierwsze co skupiło moją uwagę, to mój sen. Pamiętam dokładnie
każdy szczegół.
Byłam w szkolnej stołówce, gdy nagle w z
głośników usłyszeliśmy, że od dnia dzisiejszego będą przygotowania do balu,
dlatego też, każdy z uczniów ma nauczyć się tańca, który będzie rozpoczynał
bal, a jednocześnie będzie naszym tańcem rozpoznawczym Akademii Nocy.
Kompletnie nie rozumiem, co to miało
oznaczać, ale bardzo dokładnie go zapamiętałam. Kolory, odczucia, każdy
szczegół. Po prostu tak jakby to odbyło się naprawdę, a nie tylko w moim śnie.
Wampir znów był w moim pokoju i tłumaczył się tym samym co wczoraj. Mój plan
lekcji leżał na biurku. Zorientowałam się, że uczył się go na pamięć. Sama
byłam ciekawa jakie mam zajęcia, więc wyrwałam prostokątną, różową kartkę z
pola widzenia Edwarda i zaczęłam ją studiować.
1. Historia s.33
2.Teoria s.666
Lunch
3. NWŚL(Nowości W Świecie Ludzi) s.436
4. Praktyka s.297
5. Ćwiczenia s.274
Nie jest tak źle z tym moim planem.
Wszystkie lekcje oprócz historii mamy bez wampirów, zmiennokształtnych i
podróżników. Pośpiesznie ubrałam się w mundurek i wyszłam z mieszkania. Przy
drzwiach pokoju, stał kasztanowłosy. Odwrócił się w moją stronę, a ja dopiero
teraz zauważyłam jak cudownie wygląda w swoim ubraniu. Wczoraj jakoś nie
zwróciłam na to uwagi, ale dzisiaj coś mnie w jego stroju poruszyło.
Miał na sobie granatowe spodnie, białą
koszule z kilkoma guzikami rozpiętymi przy kołnierzu, marynarkę również z kieszonką
i znakiem naszej Akademii oraz czarne buty. Wyglądał bosko, zresztą jak zwykle.
Będę musiała przyzwyczaić się do tego.
Moje serce przyśpieszyło tempa i Edward
spuścił głowę, próbując się nie śmiać.
-Dziewczyny już poszły. Ja muszę chwilę
poczekać na tego miśka.- Miał na myśli Emmetta
-Okey. To ja dołaczę do dziewczyn. -
odparłam, odwaracając się na pięcie
-Przed chwilką wyszły, więc powinnaś je
dogonić. - krzyknął za mą
No i jej dogoniłam. Nie były daleko,
ponieważ zatrzymały je jakieś osoby.
-Jak się dzisiaj czujesz?- spytała
blondynka.
-Lepiej, staram się o tym nie myśleć -
musiałam szybko zmienić temat.- Jaki jest wasz plan?
Wymieniłyśmy się planami i okazało się,
że Teorie mam razem z Claire, Praktykę z Van, a wszystkie razem mamy NWŚL.
***
Jakoś nie śpieszyło mi się na pierwszą
lekcje historii. I tutaj ponowna zmiana.
Klasa była wyremontowana i wyposażona w
najnowocześniejsze sprzęty. Zamiast różnych plakatów na ścianach, nie było nic,
a dotąd zwykła płyta, która miała służyć za coś, na czym nauczyciel miał
zapisywać temat, zmieniła się w najnowocześniejszą tablicę multimedialną. Pod
ścianą stały szafki, na których stał nowy sprzęt.
Do klasy zaszłam jako jedna z ostatnich.
Usiadłam do jedynej wolnej ławki, rozpakowałam książki, mimo iż wiedziałam, że
pierwsza lekcja jest organizacyjna i nauczycielka będzie mówiła tylko
podstawowe rzeczy, o których już wiemy. Skryłam twarz w dłoniach i czekałam na dzwonek.
Nagle podskoczyłam, na dźwięk pewnego głosu.
-A ty, co tak siedzisz? - zagaił Edward
-Jejku, to ty. Przestraszyłeś
mnie.-odparłam
Usiadł na wolnym krześle, obok mnie.
-Spodziewałaś się kogoś innego?- wampiry
może są trochę wścipskie.
-Nie.
W tym momencie nasza rozmowa dobiegła
końca, niestety. Pani Blue przyszła, jak zawsze równo z dzwonkiem i zaczęła
nudną, przygotowawczą lekcje. Historia jest ciekawym przedmiotem, ale z tą
nauczycielką to gorzej, niż masakra. Jej monotonny głos mnie dobijał. Obiecuję,
że od następnej lekcji będę zdolna nawet do pisania liścików do Edwarda.
Następna była Teoria, Claire na szczęście
niewypytywała o moje zdrowie. Jednak ona wyglądała nieco dziwnie.
-Coś nie w sosie dzisiaj jesteś.-
zauważyłam
-Nie. Czemu? Może za mało spałam. -
odpowiedziała pośpiesznie
Nie, na pewno. Muszę dzisiaj iśc do niej
i z nią pogadać.
Miałam rację co do tego, że dzisiejsze
lekcje będą tylko nudnymi wykładami na temat systemu oceniania i takich tam
bzdetów. Miałam ochotę się zabić z nudów.
W ciszy szłyśmy na lunch. Mi cisza nie
przeszkadzała. Wręcz uwielbiałam siedzieć cicho i przysłuchiwać się rozmową
innych, chociaż czasami są wyjątki. Niespodziewanie ktoś objął mnie jedną ręką
w pasie.
-Witajcie, moje małe ślicznotki.-donośny
baryton świadczył tylko o jednym, Emmett.
Zauważyłam, że nie tylko mnie objął, ale
również moją przyjaciółkę
-Hej. –odpowiedziałam.
Claire nic nie odpowiedziała, co zdziwiło
Emmetta. Ten spojrzał na mnie, a ja tylko wzruszyłam ramionami. Nagle przed
moimi oczami wyrosły ogromne dłonie i małe pudełeczko przez nie trzymane.
-Co to?- spytałyśmy jednocześnie z
Nadele.
-Prezencik na rozpoczęcie roku.
Odwróciłam się do niego i chciałam mu
podziękować, ale już go nie było. Prezencik składał się z plecionej ręcznie
beżowej bransoletki. Weszłyśmy na stołówkę, która była już zatłoczona,
poszyłyśmy po coś do jedzenia, a następnie znalazłyśmy stolik przy, którym
czekała już na nas reszta paczki.
-Widzieliście?- Van wyglądała na szczęśliwą. Nawet bardzo
-Ale co? Ciebie pod prysznicem? Tak. -
cały Emmet.
-Nie, nie mnie, ale ten plakat, co wisi
na drzwiach stołówki.- widząc nasze pytające spokrzenia, pośpieszyła z
wyjaśnieniami. - Co tydzień w piątki, mają być organizowane imprezy, tutaj w
Akademii, podobno to też nowa reguła, którą wprowadziła Emily.
-No chyba cię coś boli.- stwierdziła Claire, która nieco się
ożywiła.
-Nie, serio. Trzeba jechać znowu na
zakupy i kupić nowe sukienki.
Zaburczało mi w brzuchu więc zaczęłam
jeść to co miałam na tacce i przysłuchiwałam się jak to dziewczyny gadały jakie
sukienki byłyby najlepsze i jakie buty by do tego pasowały oraz przyglądałam
się chłopakom jak oni gadali i co chwilę się śmieją z kogoś lub czegoś. Mogę
się założyć, że Edward znowu wyczytuje myśli niektórych dziewczyn.
Niektórzy zaczęli się już zbierać, ze
stołówki, udając się do klas. Wtedy z głośników usłyszeliśmy głos dyrektor
McCartney, a ja dostałam Deja vu.
Głos w głośniku był chrypły co oznaczało, że to na pewno nasza pani dyrektor.
-Witajcie moi drodzy. Mam nadzieję, że
pierwszy dzień nowego roku dobrze Wam mija. Zatem przejdę do rzeczy. Nasza
królowa Emily Collins postanowiła, że wprowadzi nowy obyczaj, a zatem za
niecały miesiąc, wszyscy uczniowie ostatniego rocznika będą musieli zatańczyć
na balu. Jest to obowiązkowe i już dzisiaj, po lekcjach każdy ma stawić się na
zajęciach. Powtarzam jest to obowiązkowe i jeżeli któryś z uczniów nie przyjdzie,
zostanie ukarany. Wszystkiego dowiecie się na lekcjach, pani Lipton wszystko
wam wyjaśnij. Dziękuje za uwagę i
powodzenia.
Na sali wszyscy zamilkli.
-No to świetnie. - skomentowała Van.
Sarkazm czasami jest zaraźliwy i już mi się cisnęło żeby coś powiedzieć, ale
się powstrzymałam.
-Hahaha, oni wiedzą jak rozbawić ucznia.
- nie obyło się bez komentarza miśka.
Fakt to nie było żadne prima aprilis.
Mogli wymyślić coś lepszego, widać nasza Emily jest w złym nastroju i to dośc
długo. Z rezygnacją rozstałyśmy się z chłopakami i poszłyśmy razem na NWŚL.
Reszta lekcji minęła bardzo szybko i nudno.
***
Pierwsza lekcja męki, nie była taka jak
poprzednie, od razu zaczęliśmy, bez żadnych pogaduszek. Ustawiliśmy się w
jednym rzędzie. Po bokach miałam dwie najbliższe mi osoby.
-Witam. Wiecie już po co się tutaj
zebraliśmy i w związku z tym zaczniemy od razu. Przypominam, że jesteśmy
podzieleni na dwie grupy, czyli druga połowa waszego rocznika będzie miała
jutro zajęcia, a wy będziecie mieli wolne i tak na zmianę. Przez dwa tygodnie
będziecie się uczyli w osobnych grupach, potem będziecie już razem. Więc na
początek podstawowa sprawa. Dobierzcie się w pary.
Nie. Czy ona naprawdę lubi pogrążać
uczniów? Zobaczyłam jak w moją stronę idzie Chris. Nie, nie proszę nie. Tak. Ominął mnie, ku mojemu zdziwieniu
podszedł do Claire i to ją poprosił. Zgodziła się. Nie mam pojęcia skąd oni się
znają, ale się dowiem.
Chrisa nie chciałam dlatego, że był
brzydki lub coś w tym stylu. Był nawet przystojny, ale chyba nie wypada tańczyć
z chłopakiem przy kawałku, gdzie czasami stoi się za blisko siebie, a
szczególnie gdy tego chłopaka się ledwo zna.
Także jedna Nadele już zaliczona, z Van
również poszło szybko, bo połowa chłopaków pierwsze co, to zwróciła się w
stronę Van. Nie wiem kogo wybrała, bo na chwilę zniknęła mi z pola widzenia.
Stałam tam jak ta ciota i oglądałam się, czy byłby ktoś z kim mogłabym
zatańczyć. Przede mną wyrósł jakby spod ziemi, kasztanowłosy bóg.
-Zostaniesz moją partnerką? - zapytał,
uśmiechając się szelmowsko
-A mam inny wybór? - odpowiedziałam
pytaniem na pytanie.
-Nie - odparł z cwanym uśmieszkiem
Nie wiem co było w tym takiego zabawnego,
ale Edward bardzo widocznie chciał ukryć, że się śmieje.
Czekaliśmy w ciszy jeszcze chwilkę, aż
reszta znajdzie swoje pary. W końcu, nauczycielka się odezwała.
-Dobrze. Najpierw nauczę was tego, co
musicie opanować do perfekcji. Nie jest to trudne, ale jest to główna część
tańca, więc musicie to umieć i nie ma tu mowy o pomyłce. - zapewne w osłupienie
wprawiło ją to, że wszyscy jej słuchaliśmy. Cokolwiek wprawiło ją w ten stan,
nei dała tego po sobie poznać -Stańce przed sobą i zróbcie mały kroczek w lewo.
Każdy posłusznie wykonał polecenie.
-Fantastycznie! - krzyknęła, klaszcząc w
dłonie -Teraz, niech każdy uniesie do góry prawą dłoń i złączy ją z dłonią
partnera. - odczekała, aż każdy wykona polecenie i znowy się odezwała -Super!
Teraz wasze dłonie ma dzielić odległość conajmniej pięciu centymetrów. Palce
wyprostowane. - zakomendowała i każdy, jak w wojsku, wykonał polecenie. -I
teraz idziemy do przodu i robimy półkole.
Każdy wykonał to, o co poprosiła.
-A teraz to samo, ale zmieńcie dłonie i w
drugą strone. - powiedziała, świdrując nas wzrokiem -Fenomenalnie! A teraz to
samo, ale z obydwiema dłońmi
Jakoś to nam szło, jednak pod koniec
każdy był zmęczony powtarzaniem trzech kroków przez godzinę. A czasami w głowie
mi się kręciło od tych kółeczek.
***
Odświeżona, po godzinnej lekcji tańca,
postanowiłam pozałatwiać kilka spraw. Na początek poszłam do Claire. Zapukałam
do jej drzwi i powoli weszłam do pokoju. Leżała na łóżku, oglądając telewizje
-Hej. - przywitałam się
-Cześc- odparła.
-Mam kilka pytań do ciebie. - zaczęłam
bez ogródek, siadając po turecku przed przyjaciółką
-Czasami mogłabyś skończyć z tymi swoimi
przesłuchaniami. - powiedziała, skacząc po kanałach.
-Oj,no nie złość się, na początek powiedz
mi skąd znasz Chrisa.
-Chrisa? - zmarszczyła brwi i nagle ją
oświeciło - A, tego z którym tańczyłam.-pokiwałam głową.- My się znamy w sumie
od małego. Nasi ojcowie razem pracowali i czasami rodzice z nim do nas
przychodzili.
-Mhm.
Podniosła się z łóżka, ale chyba w głowie
się jej zakręciło i złapała się za oparcie łóżka.
-Czekaj, przyniosę Ci wody.
Pomogłam jej z powrotem usiąść i poszłam
do kuchni w poszukiwaniu wody.
-Jejku, kobieto co Ci się dzieje? Dzisiaj
tak marnie wyglądasz. - krzyknęłam z sąsiedniego pokoju, szperając w lodówce.
-Nic. Musiałam coś zjeść i mi dzisiaj
troszkę niedobrze. - odkrzyknęła
Znalazłam w końcu tą wodę i nalałam ją do
szklanki.
-Już Ci niosę tą wodę....- zaczęłam
Czy ja zaczynam mówić sama do siebie? W
pokoju nikogo nie było. Żadnej osoby.
Odstawiłam szklankę na stolik i
rozejrzałam się po pokoju
-Claire? Claire. Claire gdzie jesteś? To nie jest śmieszne. - powiedziałam. Byłam
przerażona.
Przeszukałam każdy z pokoi w poszukiwaniu
dziewczyny. Nigdzie jej nie było. Może wyszła gdzieś na chwilkę, ale nic mi nie
mówiła. Poczekałam 5, 10, 15 minut, a jej nadal nie było. Wkurzyłam się i
wyszłam w jej poszukiwaniu.
-Van, gdzieś ty była?
Nie wiem co powiedzieć o jej wyglądzie,
ale ona szła jakby piła całą noc.
-Oh, żartuje.
Blondynka od razu poprawiła ubranie i
spoważniała.
-Nie widziałaś po drodze Claire?
-Nie, a co nie ma jej u siebie?
-No właśnie nie.
Wzruszyła ramionami i poszłam do swojego
pokoju. Szukałam jej jeszcze u Emmetta i Edwarda, ale po niej ani widu, ani
słychu. Wróciłam do jej pokoju i na czekałam. Po upływie zaledwie dziesięciu
minut do pokoju (tak jakby się teleportowała) wpadła Nadele (albo i już to nie
Nadele), zrzucając obraz z ściany, na którą wpadła.
_________________________________________________________________
Miałam to dodać za kilka dni, ale złożyło się tak, że dzisiaj już wstawiłam następny rozdział. Dzięki za motywację, i słowa otuchy.
no, już o wiele lepiej się czyta (:
OdpowiedzUsuńEhh Dzięki :)
OdpowiedzUsuńFajne opowiadanie
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńŚwietne opowiadanie, nie chciało mi się czytać, ale opowieść wciąga i jestem pod wrażeniem. Naprawdę super! :* /http://ask.fm/ToFFciaa
OdpowiedzUsuńDziękuje :)
UsuńSuper *.*
OdpowiedzUsuńDziękuje :3
UsuńCałkiem fajne, dobrze się czyta:D
OdpowiedzUsuńdaj następną część:D
Następną częśc dam dopeiro za około 2 tygodni
UsuńSuper się czyta :) Daj następne .
OdpowiedzUsuńHhihi Dzięki :)
UsuńFajne;)
OdpowiedzUsuńDziękuje :)
UsuńSuper się zapowiada :D czekam na następne! :*
OdpowiedzUsuńmasz racje:)
UsuńHeh Dzięki :)
UsuńCałkiem spoko, uważaj na powtórzenia i na błędy ^^ Ps. Czekam na więcej :)
OdpowiedzUsuńOkey, będe uważac Dziękuje :0
UsuńŚwietne :)
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej <3
Dzięki :)
Usuńbardzo ciekawe , nie przestawaj pisać :)
OdpowiedzUsuńDzięki
UsuńSuper, jakos tak wciąga i jest sie ciekawym, co będzie dalej :3
OdpowiedzUsuń