sobota, 10 maja 2014

Rozdział II

Mówiąc prawdziwi ludzie, miałam na myśli ludzi normalnych, a nie takich jak ja, Van czy Claire, czyli Nadeli. Krótko mówiąc, są nas cztery grupy. Najbardziej poszkodowaną grupą jesteśmy my, znaczy  Nadelowie, ponieważ mamy najwięcej nauki. Musimy się uczyć walczyć, bronić i to co najważniejsze, czyli co zrobić, aby ukryć istnienie trzech innych gatunków. Nazwano nas Nadel, ponieważ jesteśmy porównywani do aniołów, a Nadele jest aniołem. Nas też w sumie uznaje się jako ludzi, ale tak naprawdę przecież jesteśmy Nadelami.
-Bells, kto to był?- próbował dowiedzieć się Edzio.
-Spotkałam tego chłopaka kilka lat temu…. opowiadałam Ci o nim, ten co zaprosił mnie potem na kawę.- wytłumaczyłam.
-Ah, no tak, już pamiętam.
Byliśmy w pokoju i oglądaliśmy jakiś film. Takie wspólne spędzanie czasu. Dziewczyny już od kilku godzin buszowały po centrum handlowym, a Emmett poszedł poznać nowych uczniów.
-Idę zrobi sobie herbatę, zaraz wracam.
Wstałam i poszłam zrobić sobie swój ulubiony napój z malinowym sokiem.
-Tak się zastanawiam Bello, jak smakuje ludzka krew, taka twoja na przykład.
-Nawet nie myśl o jej spróbowaniu, bo dobrze wiesz co ci za to grozi.
Picie ludzkiej krwi było karane. Nie wiem jak, bo zawsze te osoby gdzieś zabierają i sama nigdy się nie spotkałam człowieka, który został ukarany i powrócił do Akademii. Chętnych na próbowanie było wielu.
Przyszłam do salonu, odstawiłam herbatę i usiadłam obok niego z podkulonymi nogami.
-A co byś zrobił, gdybyś mógł spróbować? - naszła mnie pewna myśl, a dokładnie wpadłam na pomysł.
Ze mną jest tak, że najpierw mówię jedno, potem robię drugie. Na przykład, najpierw mówię, że nie zabiję się, a potem idę i się zabijam. Oczywiście to jest tylko przykład.
-Wiesz, z chęcią bym spróbował, bo bardzo mnie ciekawią jej właściwości. Na pewno nie smakuje tak samo jak krew zwierząt. Twój zapach jest taki cudowny, ogólnie zapach ludzi jest apetyczniejszy, niż inne.- nagle go zatkało i spojrzał na mnie przerażony. - Co miałaś na myśli mówiąc ,,gdybym mógł spróbować’’?
-No wiesz, zawsze jest jakiś sposób, żeby to wypróbować, a ja na taki jeden wpad….
-Nie, stop!- wykrzyknął -  Ty nawet o takich rzeczach nie myśl! Zabraniam ci, przecież nigdybym tego nie zrobił, a przynajmniej nie tobie!
Chodziło mi o to, żeby ten wampir spróbował mojej krwi, tak jak to robi na zwierzętach, ale jak widać mój pomysł nie był najlepszy. No cóż, zawsze można byłoby wykorzystać kogoś innego, no ale skoro nie chce, to nie.
-Dobra, spokojnie. - odpowiedziałam, ponosząc ręcę w obronnym geście.
Ktoś zapukał do mojego pokoju. Na pewno nie były to dziewczyny wracające z zakupów, bo one weszłyby bez pukania.
Poszłam otworzyć drzwi. Ku mojemu zaskoczeniu, w progu stali rodzice Edwarda.
Esme i Carlisle to dobrzy ludzie, są oni Strażnikami Nocy.
Strażnicy to najważniejsi, zaraz po królowej, ludzie. To oni w większości decydują o nas i zajmują się wszystkim. Od różnych zamówień jedzenia na stołówkę, poprzez naukę i zasady jakie nas w szkole obowiązują.
Przywitałam się z nimi, a oni wyprosili Edwarda, prosząc go, aby nic nie podsłuchiwał, ponieważ ta rozmowa jest bardzo ważna. Mogłam się założyć, że wampir w tym przypadku posłuchał swoich rodziców. Wyszedł bez słowa, zostawiając mnie z dwoma wampirami.
Zaproponowałam, aby usiedli na sofie. Co mnie najbardziej zdziwiło w tym wszystkim? To, że oni tutaj przyszli. Prawda, czasami ze sobą rozmawiamy, ale te rozmowy są zawsze w większym gronie, nigdy nie było takich na osobności.
-Bello - zaczął Carlisle - ostatnio robiliśmy wielkie porządki u nas w domu i znaleźliśmy to. -W tym momencie Esme wyciągnęła niewielkich rozmiarów szkatułkę, przyozdobioną mnóstwem kolorowych kamyczków.
-Twoja mama nam to dała, zanim umarła.- wytłumaczyła Esme.
O nie! Skąd oni wiedzieli?
-Wiesz, co to jest?- spytał Carlisle, a ja pokręciłam głową -My też nie. Twoja mama przyjechała równy rok przed swoją śmiercią mówiąc, że widziała we śnie swój zgon i poprosiła nas, żeby ci to przekazać, kiedy umrze. Nie chciała dawać tego tacie, bo między nimi już wtedy było źle, a także wiedziała, że może nam zaufać.
-Co jest w środku? - zapytałam bez ogródek.
-Nie wiemy. - odparła Carlie - Prosiła, abyś była pierwszą osobą, która to otworzy.
Kiwnęłam głową na znak, że rozumiem. Przysunęłam szkatułkę do siebie i  powoli ją otworzyłam.
W środku na miękkiej, czerwonej poduszce leżał kamień. Nie byłam pewna, ale to był chyba złoty topaz. Najdelikatniej jak potrafiłam wyjęłam kamień i zaczęłam się mu przyglądać. W środku było widać, jakby była tam jakaś ciecz. Zauważyłam jeszcze, że na kamieniu było wyryte słowo ‘’somniatis’’. Nie mam zielonego pojęcia, co ono oznaczało. Zerknęłam na szkatułkę, i zauważyłam kawałek wystającej kartki. Ostrożnie wyjęłam ją, nadal trzymając w ręku kamień.

Sny są magiczne córeczko, uważaj na nie, bo stają się rzeczywistością. Zawsze byłaś, jesteś i będziesz w moim sercu.
                                                                                                                                                                                                         Mama.

Kamień, który trzymałam, przycisnęłam do piersi i zaczęłam łkać.
Przez mokre oczy widziałam tylko, jak jakieś postacie się poruszają, a potem usłyszałam jak drzwi się zamykają. Nagle świat przestał dla mnie istnieć byłam tylko ja, kartka i kamień.
W domu mieszkałam z Johnem moim ojcem i Lucy - moją macochą, a nie prawdziwą matką. Był jeszcze Eric, jej syn.
Moja matka zginęła, jak miałam 10 lat, w wypadku samochodowym. Ojciec nie chciał, aby wszyscy wiedzieli, że stracił żonę, z którą i tak się co chwilę kłócił. Nie chciał też, aby ludzie myśleli, że nie mam prawdziwej matki. Bał się, że ludzie zaczęliby się nim interesować, mimo iż wszyscy wszystko bardzo dobrze o naszej rodzinie wiedzieli i znali moją mamę. Nawet bardzo dobrze ją znali. Pogrzeb mamy był skromny i szybki, a wszystko przez ojca.
Znienawidziłam go, tak jak moją macochę.
Nie wiem jak długo tak siedziałam, ale w końcu się opanowałam. Włożyłam wszystko do pudełeczka i zaniosłam je do pokoju. Gdy wyszłam z pomieszczenia, kasztanowłosy stał przy drzwiach. Gdy zobaczył mnie w tak opłakanym stanie, podszedł do mnie w wampirzym tempie i objął.
-Przepraszam. - szepnęłam
-Za co ty mnie przepraszasz?- odsunął mnie lekko od siebie.
-Za to, że nie powiedziałam ci prawdy. - odparłam i znowu wtuliłam się w jego tors               
-Każdy ma prawo do tajemnic. Mogłabyś mi teraz powiedzieć, jak jest naprawdę?
Wzięłam głęboki wdech i odpowiedziałam na zadne pytanie.
-Lucy jest moją macochą, a moja mama zginęła w wypadku samochodowym. Nie mogłam nic mówić, bo mi zabroniono. Miałam trzymać się wersji, że moja biologiczna matka żyje, ale gdzieś wyjechała.
Mówiąc to, znowu do oczu napłynęły mi łzy.
-Już nie płacz.- znowu mnie przytulił.
Jego koszula była już troszkę mokra od moich łez, więc odsunęłam się od niego i w tym samym czasie wpadły dziewczyny. Na mój widok wypadły im zakupy z rąk. Podbiegły do mnie, pytając co się stało, przytulając na zmianę. Wiedziałam, że powinnam im powiedzieć, ale nie chciałam przywoływać wspomnień… znowu. Chcę z tym skończyć raz na zawsze i musiały o tym wiedzieć.
Opowiedziałam im całą historię, a Edward wyszedł zanim zaczęłam jej początek. Później wszystko toczyło się tak szybko. Było już późno, a jutro pierwszy, poważny dzień do szkoły.
-Pójdziesz spać, a my pójdziemy po twój plan i ci go przyniesiemy.-zaproponowała Claire.
Nie byłam w stanie nawet mówić. Nie wiem, czy byłam bardziej zmęczona, czy przytłoczona tym, iż dowiedziałam się, że moja mama mi coś zostawiła, a ja nie wiedziałam, co mam z tym zrobić.

***

Obudziłam się niezbyt wypoczęta, ale bywało gorzej. Pierwsze co skupiło moją uwagę, to mój sen. Pamiętam dokładnie każdy szczegół.
Byłam w szkolnej stołówce, gdy nagle w z głośników usłyszeliśmy, że od dnia dzisiejszego będą przygotowania do balu, dlatego też, każdy z uczniów ma nauczyć się tańca, który będzie rozpoczynał bal, a jednocześnie będzie naszym tańcem rozpoznawczym Akademii Nocy.
Kompletnie nie rozumiem, co to miało oznaczać, ale bardzo dokładnie go zapamiętałam. Kolory, odczucia, każdy szczegół. Po prostu tak jakby to odbyło się naprawdę, a nie tylko w moim śnie. Wampir znów był w moim pokoju i tłumaczył się tym samym co wczoraj. Mój plan lekcji leżał na biurku. Zorientowałam się, że uczył się go na pamięć. Sama byłam ciekawa jakie mam zajęcia, więc wyrwałam prostokątną, różową kartkę z pola widzenia Edwarda i zaczęłam ją studiować.

1. Historia s.33
2.Teoria   s.666
Lunch
3. NWŚL(Nowości W Świecie Ludzi)  s.436
4. Praktyka s.297
5. Ćwiczenia s.274

Nie jest tak źle z tym moim planem. Wszystkie lekcje oprócz historii mamy bez wampirów, zmiennokształtnych i podróżników. Pośpiesznie ubrałam się w mundurek i wyszłam z mieszkania. Przy drzwiach pokoju, stał kasztanowłosy. Odwrócił się w moją stronę, a ja dopiero teraz zauważyłam jak cudownie wygląda w swoim ubraniu. Wczoraj jakoś nie zwróciłam na to uwagi, ale dzisiaj coś mnie w jego stroju poruszyło.
Miał na sobie granatowe spodnie, białą koszule z kilkoma guzikami rozpiętymi przy kołnierzu, marynarkę również z kieszonką i znakiem naszej Akademii oraz czarne buty. Wyglądał bosko, zresztą jak zwykle. Będę musiała przyzwyczaić się do tego.
Moje serce przyśpieszyło tempa i Edward spuścił głowę, próbując się nie śmiać.
-Dziewczyny już poszły. Ja muszę chwilę poczekać na tego miśka.- Miał na myśli Emmetta
-Okey. To ja dołaczę do dziewczyn. - odparłam, odwaracając się na pięcie
-Przed chwilką wyszły, więc powinnaś je dogonić. - krzyknął za mą
No i jej dogoniłam. Nie były daleko, ponieważ zatrzymały je jakieś osoby.
-Jak się dzisiaj czujesz?- spytała blondynka.
-Lepiej, staram się o tym nie myśleć - musiałam szybko zmienić temat.- Jaki jest wasz plan?
Wymieniłyśmy się planami i okazało się, że Teorie mam razem z Claire, Praktykę z Van, a wszystkie razem mamy NWŚL.

***

Jakoś nie śpieszyło mi się na pierwszą lekcje historii. I tutaj ponowna zmiana.
Klasa była wyremontowana i wyposażona w najnowocześniejsze sprzęty. Zamiast różnych plakatów na ścianach, nie było nic, a dotąd zwykła płyta, która miała służyć za coś, na czym nauczyciel miał zapisywać temat, zmieniła się w najnowocześniejszą tablicę multimedialną. Pod ścianą stały szafki, na których stał nowy sprzęt.
Do klasy zaszłam jako jedna z ostatnich. Usiadłam do jedynej wolnej ławki, rozpakowałam książki, mimo iż wiedziałam, że pierwsza lekcja jest organizacyjna i nauczycielka będzie mówiła tylko podstawowe rzeczy, o których już wiemy. Skryłam twarz w dłoniach i czekałam na dzwonek. Nagle podskoczyłam, na dźwięk pewnego głosu.
-A ty, co tak siedzisz? - zagaił Edward
-Jejku, to ty. Przestraszyłeś mnie.-odparłam
Usiadł na wolnym krześle, obok mnie.
-Spodziewałaś się kogoś innego?- wampiry może są trochę wścipskie.
-Nie.
W tym momencie nasza rozmowa dobiegła końca, niestety. Pani Blue przyszła, jak zawsze równo z dzwonkiem i zaczęła nudną, przygotowawczą lekcje. Historia jest ciekawym przedmiotem, ale z tą nauczycielką to gorzej, niż masakra. Jej monotonny głos mnie dobijał. Obiecuję, że od następnej lekcji będę zdolna nawet do pisania liścików do Edwarda.
Następna była Teoria, Claire na szczęście niewypytywała o moje zdrowie. Jednak ona wyglądała nieco dziwnie.
-Coś nie w sosie dzisiaj jesteś.- zauważyłam
-Nie. Czemu? Może za mało spałam. - odpowiedziała pośpiesznie
Nie, na pewno. Muszę dzisiaj iśc do niej i z nią pogadać.
Miałam rację co do tego, że dzisiejsze lekcje będą tylko nudnymi wykładami na temat systemu oceniania i takich tam bzdetów. Miałam ochotę się zabić z nudów.
W ciszy szłyśmy na lunch. Mi cisza nie przeszkadzała. Wręcz uwielbiałam siedzieć cicho i przysłuchiwać się rozmową innych, chociaż czasami są wyjątki. Niespodziewanie ktoś objął mnie jedną ręką w pasie.
-Witajcie, moje małe ślicznotki.-donośny baryton świadczył tylko o jednym, Emmett.
Zauważyłam, że nie tylko mnie objął, ale również moją przyjaciółkę
-Hej. –odpowiedziałam.
Claire nic nie odpowiedziała, co zdziwiło Emmetta. Ten spojrzał na mnie, a ja tylko wzruszyłam ramionami. Nagle przed moimi oczami wyrosły ogromne dłonie i małe pudełeczko przez nie trzymane.
-Co to?- spytałyśmy jednocześnie z Nadele.
-Prezencik na rozpoczęcie roku.
Odwróciłam się do niego i chciałam mu podziękować, ale już go nie było. Prezencik składał się z plecionej ręcznie beżowej bransoletki. Weszłyśmy na stołówkę, która była już zatłoczona, poszyłyśmy po coś do jedzenia, a następnie znalazłyśmy stolik przy, którym czekała już na nas reszta paczki.
-Widzieliście?-  Van wyglądała na szczęśliwą. Nawet bardzo
-Ale co? Ciebie pod prysznicem? Tak. - cały Emmet.
-Nie, nie mnie, ale ten plakat, co wisi na drzwiach stołówki.- widząc nasze pytające spokrzenia, pośpieszyła z wyjaśnieniami. - Co tydzień w piątki, mają być organizowane imprezy, tutaj w Akademii, podobno to też nowa reguła, którą wprowadziła Emily.
-No chyba cię coś  boli.- stwierdziła Claire, która nieco się ożywiła.
-Nie, serio. Trzeba jechać znowu na zakupy i  kupić nowe sukienki.
Zaburczało mi w brzuchu więc zaczęłam jeść to co miałam na tacce i przysłuchiwałam się jak to dziewczyny gadały jakie sukienki byłyby najlepsze i jakie buty by do tego pasowały oraz przyglądałam się chłopakom jak oni gadali i co chwilę się śmieją z kogoś lub czegoś. Mogę się założyć, że Edward znowu wyczytuje myśli niektórych dziewczyn.
Niektórzy zaczęli się już zbierać, ze stołówki, udając się do klas. Wtedy z głośników usłyszeliśmy głos dyrektor McCartney, a ja dostałam Deja vu. Głos w głośniku był chrypły co oznaczało, że to na pewno nasza pani dyrektor.
-Witajcie moi drodzy. Mam nadzieję, że pierwszy dzień nowego roku dobrze Wam mija. Zatem przejdę do rzeczy. Nasza królowa Emily Collins postanowiła, że wprowadzi nowy obyczaj, a zatem za niecały miesiąc, wszyscy uczniowie ostatniego rocznika będą musieli zatańczyć na balu. Jest to obowiązkowe i już dzisiaj, po lekcjach każdy ma stawić się na zajęciach. Powtarzam jest to obowiązkowe i jeżeli któryś z uczniów nie przyjdzie, zostanie ukarany. Wszystkiego dowiecie się na lekcjach, pani Lipton wszystko wam wyjaśnij.  Dziękuje za uwagę i powodzenia.
Na sali wszyscy zamilkli.
-No to świetnie. - skomentowała Van. Sarkazm czasami jest zaraźliwy i już mi się cisnęło żeby coś powiedzieć, ale się powstrzymałam.
-Hahaha, oni wiedzą jak rozbawić ucznia. - nie obyło się bez  komentarza miśka.
Fakt to nie było żadne prima aprilis. Mogli wymyślić coś lepszego, widać nasza Emily jest w złym nastroju i to dośc długo. Z rezygnacją rozstałyśmy się z chłopakami i poszłyśmy razem na NWŚL. Reszta lekcji minęła bardzo szybko i nudno.

***

Pierwsza lekcja męki, nie była taka jak poprzednie, od razu zaczęliśmy, bez żadnych pogaduszek. Ustawiliśmy się w jednym rzędzie. Po bokach miałam dwie najbliższe mi osoby.
-Witam. Wiecie już po co się tutaj zebraliśmy i w związku z tym zaczniemy od razu. Przypominam, że jesteśmy podzieleni na dwie grupy, czyli druga połowa waszego rocznika będzie miała jutro zajęcia, a wy będziecie mieli wolne i tak na zmianę. Przez dwa tygodnie będziecie się uczyli w osobnych grupach, potem będziecie już razem. Więc na początek podstawowa sprawa. Dobierzcie się w pary.
Nie. Czy ona naprawdę lubi pogrążać uczniów? Zobaczyłam jak w moją stronę idzie Chris. Nie, nie proszę nie.  Tak. Ominął mnie, ku mojemu zdziwieniu podszedł do Claire i to ją poprosił. Zgodziła się. Nie mam pojęcia skąd oni się znają, ale się dowiem.
Chrisa nie chciałam dlatego, że był brzydki lub coś w tym stylu. Był nawet przystojny, ale chyba nie wypada tańczyć z chłopakiem przy kawałku, gdzie czasami stoi się za blisko siebie, a szczególnie gdy tego chłopaka się ledwo zna.
Także jedna Nadele już zaliczona, z Van również poszło szybko, bo połowa chłopaków pierwsze co, to zwróciła się w stronę Van. Nie wiem kogo wybrała, bo na chwilę zniknęła mi z pola widzenia. Stałam tam jak ta ciota i oglądałam się, czy byłby ktoś z kim mogłabym zatańczyć. Przede mną wyrósł jakby spod ziemi, kasztanowłosy bóg.
-Zostaniesz moją partnerką? - zapytał, uśmiechając się szelmowsko
-A mam inny wybór? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-Nie - odparł z cwanym uśmieszkiem
Nie wiem co było w tym takiego zabawnego, ale Edward bardzo widocznie chciał ukryć, że się śmieje.
Czekaliśmy w ciszy jeszcze chwilkę, aż reszta znajdzie swoje pary. W końcu, nauczycielka się odezwała.
-Dobrze. Najpierw nauczę was tego, co musicie opanować do perfekcji. Nie jest to trudne, ale jest to główna część tańca, więc musicie to umieć i nie ma tu mowy o pomyłce. - zapewne w osłupienie wprawiło ją to, że wszyscy jej słuchaliśmy. Cokolwiek wprawiło ją w ten stan, nei dała tego po sobie poznać -Stańce przed sobą i zróbcie mały kroczek w lewo.
Każdy posłusznie wykonał polecenie.
-Fantastycznie! - krzyknęła, klaszcząc w dłonie -Teraz, niech każdy uniesie do góry prawą dłoń i złączy ją z dłonią partnera. - odczekała, aż każdy wykona polecenie i znowy się odezwała -Super! Teraz wasze dłonie ma dzielić odległość conajmniej pięciu centymetrów. Palce wyprostowane. - zakomendowała i każdy, jak w wojsku, wykonał polecenie. -I teraz idziemy do przodu i robimy półkole.
Każdy wykonał to, o co poprosiła.
-A teraz to samo, ale zmieńcie dłonie i w drugą strone. - powiedziała, świdrując nas wzrokiem -Fenomenalnie! A teraz to samo, ale z obydwiema dłońmi
Jakoś to nam szło, jednak pod koniec każdy był zmęczony powtarzaniem trzech kroków przez godzinę. A czasami w głowie mi się kręciło od tych kółeczek.

***

Odświeżona, po godzinnej lekcji tańca, postanowiłam pozałatwiać kilka spraw. Na początek poszłam do Claire. Zapukałam do jej drzwi i powoli weszłam do pokoju. Leżała na łóżku, oglądając telewizje
-Hej. - przywitałam się
-Cześc- odparła.
-Mam kilka pytań do ciebie. - zaczęłam bez ogródek, siadając po turecku przed przyjaciółką
-Czasami mogłabyś skończyć z tymi swoimi przesłuchaniami. - powiedziała, skacząc po kanałach.
-Oj,no nie złość się, na początek powiedz mi skąd znasz Chrisa.
-Chrisa? - zmarszczyła brwi i nagle ją oświeciło - A, tego z którym tańczyłam.-pokiwałam głową.- My się znamy w sumie od małego. Nasi ojcowie razem pracowali i czasami rodzice z nim do nas przychodzili.
-Mhm.
Podniosła się z łóżka, ale chyba w głowie się jej zakręciło i złapała się za oparcie łóżka.
-Czekaj, przyniosę Ci wody.
Pomogłam jej z powrotem usiąść i poszłam do kuchni w poszukiwaniu wody.
-Jejku, kobieto co Ci się dzieje? Dzisiaj tak marnie wyglądasz. - krzyknęłam z sąsiedniego pokoju, szperając w lodówce.
-Nic. Musiałam coś zjeść i mi dzisiaj troszkę niedobrze. - odkrzyknęła
Znalazłam w końcu tą wodę i nalałam ją do szklanki.
-Już Ci niosę tą wodę....- zaczęłam
Czy ja zaczynam mówić sama do siebie? W pokoju nikogo nie było. Żadnej osoby.
Odstawiłam szklankę na stolik i rozejrzałam się po pokoju
-Claire? Claire. Claire gdzie jesteś? To nie jest śmieszne. - powiedziałam. Byłam przerażona.
Przeszukałam każdy z pokoi w poszukiwaniu dziewczyny. Nigdzie jej nie było. Może wyszła gdzieś na chwilkę, ale nic mi nie mówiła. Poczekałam 5, 10, 15 minut, a jej nadal nie było. Wkurzyłam się i wyszłam w jej poszukiwaniu.
-Van, gdzieś ty była?
Nie wiem co powiedzieć o jej wyglądzie, ale ona szła jakby piła całą noc.
-Oh, żartuje.
Blondynka od razu poprawiła ubranie i spoważniała.
-Nie widziałaś po drodze Claire?
-Nie, a co nie ma jej u siebie?
-No właśnie nie.

Wzruszyła ramionami i poszłam do swojego pokoju. Szukałam jej jeszcze u Emmetta i Edwarda, ale po niej ani widu, ani słychu. Wróciłam do jej pokoju i na czekałam. Po upływie zaledwie dziesięciu minut do pokoju (tak jakby się teleportowała) wpadła Nadele (albo i już to nie Nadele), zrzucając obraz z ściany, na którą wpadła.

_________________________________________________________________
Miałam to dodać za kilka dni, ale złożyło się tak, że dzisiaj już wstawiłam następny rozdział. Dzięki za motywację, i słowa otuchy.
                                                                                                   

24 komentarze:

  1. no, już o wiele lepiej się czyta (:

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajne opowiadanie

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne opowiadanie, nie chciało mi się czytać, ale opowieść wciąga i jestem pod wrażeniem. Naprawdę super! :* /http://ask.fm/ToFFciaa

    OdpowiedzUsuń
  4. Całkiem fajne, dobrze się czyta:D
    daj następną część:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Następną częśc dam dopeiro za około 2 tygodni

      Usuń
  5. Super się czyta :) Daj następne .

    OdpowiedzUsuń
  6. Super się zapowiada :D czekam na następne! :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Całkiem spoko, uważaj na powtórzenia i na błędy ^^ Ps. Czekam na więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetne :)
    Czekam na więcej <3

    OdpowiedzUsuń
  9. bardzo ciekawe , nie przestawaj pisać :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Super, jakos tak wciąga i jest sie ciekawym, co będzie dalej :3

    OdpowiedzUsuń